Aptekarze i Partnerzy Sp. z o.o.

  • O Nas
    • Zarząd
    • Cele Spółki
    • Kodeks Spółki
  • Współpraca
    • Dla Farmaceuty
    • Dla Producenta
  • Oferta AiP
    • Marketing Farmaceutyczny
      • Szkolenia
      • Merchandising
      • Wizualizacja Apteki
    • Oferta dla Aptek
    • Magazyn „Sezon na zdrowie”
      • Karta Czytelnika
      • Archiwum
    • Materiały reklamowe
  • Znajdź Aptekę
  • Aktualności
  • Kontakt
  • Sezon na zdrowie
    • Archiwum
    • Karta Czytelnika

AKTUALNOŚCI

aptekaip
Wrz 30, 2014

OD MAŁYCH RZECZY UCZĘ SIĘ SPOKOJU- rozmowa z Anną Dymną

Artykuł wybrany z Czasopisma „Tanie Leki” nr 13/2014

autor: MAGDA ROZMARYNOWSKA

rozmowa z ANNĄ DYMNĄ

anna dymna

Skąd się bierze miłość do życia?

Nie wiem. Chyba dlatego, że po prostu żyję. Prowadzę Fundację „Mimo wszystko” i czasem ludzie zadają mi pytanie, dlaczego to robię. Też nie potrafię odpowiedzieć. Nie przeżyłam ani jednego dnia bez miłości. Tak, żebym nie czuła się kochana i sama nie kochała. Po prostu kocham życie. Uczyłam się tej miłości od wielu ludzi. Na początku od rodziców. Choć odeszli, nadal są dla mnie największymi autorytetami. Myślę, że miałam szczęście, że byłam tak wychowana. Nauczyli mnie kochać ludzi, zwierzęta, rośliny, zachwycać się wszystkim naokoło. To mi zostało do dziś. Myślę, że umrę szczęśliwa. Nie popadam w zgorzknienie, nie boleję nad tym, co straciłam, tylko rozglądam się i zauważam mnóstwo powodów do radości. Nigdy się z

 

Jak Pani zaczyna dzień?

Wcześnie rano, zwykle wstaję o 6.00. Dziś obudziłam się z bólem, niedawno przeszłam operację nogi. Mój czarny kot, Haszysz, popatrzył i od razu położył się na tym bolącym miejscu. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale po pięciu minutach przestało boleć. Mówię: „Haszysz, ale ty jesteś miły”, a on włącza jeszcze ten swój „biodynamik” i mruczy. To jest mój terapeuta osobisty. Trochę się niepokoję, bo mi coraz częściej koło głowy śpi. Może u mnie z głową coś nie tak? (śmiech) Lubię poranki, siedzimy z Krzysiem (Krzysztof Orzechowski, mąż aktorki – przyp. red.), celebrujemy śniadania, świat na chwilę wtedy zwalnia. Oboje jesteśmy bardzo zajętymi ludźmi. Krzysztof codziennie pędzi do Teatru im. Słowackiego, którego jest dyrektorem, ja mam na głowie swój Teatr Stary, zajęcia ze studentami i fundację, ale rano, choćby nie wiem co, mamy czas dla siebie, żeby pogadać, pokłócić się, pośmiać, pomilczeć.

 

Często zapominamy, jak ważne jest, żeby po prostu być razem i doświadczać bliskości.

Tak, tego, jak ważny jest drugi człowiek, wciąż uczę się od moich przyjaciół niepełnosprawnych umysłowo. Oni nie ogarniają świata intelektualnie, nie kalkulują, nie ma w nich wyrachowania, wszystkiego dotykają sercem. Dla nich ważna jest obecność drugiego człowieka, wzajemna bliskość, która daje otuchę i energię. Każde cierpienie, każdy ból jest mniejszy, gdy możemy je z kimś dzielić. Byłam świadkiem tego, jak ludzie umierali w objęciach swoich ukochanych uśmiechnięci, szczęśliwi. Nawet śmierć była zawstydzona. Śmierć nie musi być upokarzająca, samotna. Często, towarzysząc komuś w ciężkiej chorobie, nie możemy już nic dla niego zrobić, nic dać poza naszą obecnością. A dziś tak bardzo boimy się uczuć. Nie dość, że o tym nie lubimy mówić, to jeszcze się wstydzimy. Jesteśmy coraz bardziej samotni. Już co czwarty człowiek choruje na depresję. Powtarzam moim studentom: „Trzeba otworzyć się na ludzi”.

 

Samotność też jest chorobą?

Największą chorobą naszych czasów. Każdego człowieka spotykają mniejsze lub większe nieszczęścia. Niektórzy pod ich naporem załamują się, wycofują z życia, popadają w apatię i rezygnację. Najgorsze jest poczucie, że jest się niepotrzebnym i bezwartościowym. Ten temat często pojawia się w moim programie „Spotkajmy się”. Rozmawiam w nim z osobami cierpiącymi, niepełnosprawnymi. Wiele tych rozmów całkiem mnie przerasta. Wiele z życiowych dramatów mnie przerasta, ale nauczyłam się o nich rozmawiać. Kiedyś wystąpił u mnie młody strażak, chory ma pląsawicę Huntingtona, wiedział, że pewnie wkrótce umrze. – To o czym będziemy rozmawiać? – spytałam przerażona. – Jak to o czym? – zdziwił się. – O życiu! Każdego ranka fotografuję ptaki. I rozmawialiśmy o ptakach. Ci ludzie chcą mówić o tym, co jeszcze mają, wciąż widzą i czują. Mówią mi, w czym widzą sens i co jest dla nich najważniejsze. Jak potem ktoś załamany pyta mnie, co robić, niczego nowego nie wymyślam, tylko przypominam sobie, co do mnie mówili.

 

Nie potrafi Pani być obojętna?

Jakbym mogła? Moja Mama nikogo nie zostawiłaby bez pomocy. Gdy widziała na ulicy leżącego pijaka, to nie mówiła, że śmierdzi, tylko szła go spytać, czy nie trzeba pomóc, bo to przecież biedny człowiek. A ja zawsze chciałam być jak Mama. Pomaganie jest dla mnie oczywiste niczym oddychanie. Po prostu, odruch. Przykre, że jak człowiek robi coś dobrego, to od razu traktuje się go jak anioła albo Matkę Boską, a przecież to najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

 

A jednak często podkreśla Pani, że pomagania trzeba się uczyć?

Tak, bo to bardzo delikatna sprawa. Zwłaszcza gdy chodzi o ludzi niepełnosprawnych. Oni często mają problem z tym, by pomoc przyjmować. Często zamykają się w sobie, zaskorupiają. W Polsce nie mają łatwego życia, o wszystko muszą walczyć, często są upokarzani, nie mają pracy ani pieniędzy, nikt ich nie chce normalnie traktować. Wiele akcji charytatywnych sprowadza się do tego, by im dać czekoladkę i mieć ich z głowy. Nic dziwnego, że są często negatywnie nastawieni, nie lubią świata, ludzi i życia. Ja też wciąż uczę się mądrze pomagać. Często spotykam się z czymś, z czym dotąd nie miałam do czynienia, a to wymaga uwagi i empatii. Czasem jednym słowem można kogoś głęboko zranić.

 

Czego nauczyła Panią praca w fundacji?

Dla mnie to jest przyspieszony kurs życia. Nigdy nie dowiedziałabym się tyle o ludziach. I złego, i dobrego. Bardzo to trudne, ale codziennie wzrasta moje przekonanie, że warto to robić, że ma to głęboki sens i jest ważne. Dzięki tym działaniom jestem świadkiem prawdziwych cudów i uczestnikiem najradośniejszych chwil. Na przykład Festiwal Zaczarowanej Piosenki. Tu obok osób niepełnosprawnych śpiewają największe polskie gwiazdy, było ich już z nami ponad pięćdziesiąt. Piosenka obala wszelkie bariery, zaciera różnice, uwalnia radość, znikają wszelkie niepełnosprawności. Innym projektem było zdobycie szczytu Kilimandżaro. Miałam już dosyć mówienia o tym, że ludzie niepełnosprawni to są normalni ludzie, że mogą zdobywać „góry”, trzeba im tylko trochę pomóc i dać szansę. Dziewięć osób niepełnosprawnych, w tym dwóch facetów bez nóg na wózkach, w towarzystwie Jaśka Meli, Kasi Rogowiec ruszyło zdobywać górę. Pięć doszło do szczytu. To był krzyk: „My żyjemy! My jesteśmy! My możemy!”.

 

Czasy nie sprzyjają pomaganiu. Wokół dużo zagrożeń, lęku, agresji.

Faktycznie, gdy włączam telewizor, widzę: wypadek, zginęło mnóstwo osób. Dalej: ktoś kogoś zamordował, tu się pokłócili, tu ktoś kogoś oszukał. – Co to jest? – mówię do męża. – Kronika policyjna? Nie, to wieczorne „Wiadomości” – odpowiada. Żadnych dobrych wieści. Czy nasz świat rzeczywiście tak wygląda? I musi tak przerażać? Nie, to nie jest prawdziwy obraz. Znam świat też z innej strony. Nie trzeba się go bać, trzeba robić swoje.

 

Zamiast telewizji Salony Poezji?

Poezja pomaga zrozumieć świat, oswaja najtrudniejsze problemy. Zepchnięta teraz na margines życia jest przecież niezmiennie potrzebna i może stać się lekiem na cierpienie i samotność. Wszystkie Salony Poezji, które założyłam, a jest ich już 40 w Polsce i za granicą, otwieram wierszami ks. Jana Twardowskiego. Moje ulubione fragmenty to: „I zapomnij, że jesteś, gdy mówisz, że kochasz” albo „A od małych rzeczy naucz się spokoju”. Jakie to mądre. Ludzie teraz tak szybko żyją, tak się spieszą. A trzeba sobie czasem odpuścić. Znaleźć w ciągu dnia pięć minut i od małych rzeczy nauczyć się spokoju. I nie dać się zwariować.

 

Jak to wygląda w praktyce?

U mnie normalnie. Znajduję czas na takie zwyczajne rzeczy, na gotowanie, robienie przetworów, nalewek, kopanie i sadzenie w ogródku. Dużo rzeczy robimy z mężem sami własnymi rękami. Na przykład przed Bożym Narodzeniem siedzimy całą rodziną przy stole i lepimy aniołki z masy solnej. To nic, że czasem wychodzą podobne do małpek (śmiech). Ale mam superprezenty dla przyjaciół. Dla znajomych lekarzy robimy aniołki w białych kitlach ze słuchawkami, z lancetem. Mamy przy tym mnóstwo zabawy. Pewnie, że można pójść na rynek krakowski i kupić piękne aniołki, ale te są nasze i takich nie ma nikt. Na pierwszy Salon Poezji Bożonarodzeniowy wymyśliłam, że każdemu widzowi zrobię aniołka. Cały październik i listopad z rodziną w każdej wolnej chwili lepiłam je, wypiekałam, malowałam, cały dom zawalony był aniołkami – to właśnie one są tymi małymi rzeczami, od których m.in. uczę się spokoju. Było ich ponad 300, każdy został podpisany „Wesołych Świąt – Anna Dymna”. Cieszyłam się jak dziecko, gdy rozkładałam w Salonie na każdym krześle prezencik. Jedna pani wprawdzie usiadła na srebrnoskrzydłym i bardzo zdenerwowana mruczała: „Kto mi tu coś podłożył”, inna patrząc na swojego, doszła do wniosku, że sąsiadka ma ładniejszego, ale tak naprawdę wszyscy się uśmiechali. I o to mi chodziło. Bo jak się ludzie uśmiechają, to jakoś jaśniej jest i lżej się oddycha, prawda?

Szukaj

Aktualności

  • TO TYLKO GRYPA?
  • XI KONFERENCJA AiP
  • ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE
  • SREBRO WE WŁOSACH
  • MITY O KLESZCZACH

Archiwum

  • Listopad 2016
  • Czerwiec 2016
  • Grudzień 2015
  • Lipiec 2015
  • Maj 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Grudzień 2014
  • Listopad 2014
  • Wrzesień 2014
  • Lipiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Kwiecień 2013
  • Styczeń 2013
  • Październik 2012
  • Lipiec 2012
  • Kwiecień 2012

Kategorie

  • Aktualności

Tak może wyglądać też Twoja apteka. Dołącz do franczyzy AiP Group

 


Zaproś nas na spotkanie, by dowiedzieć się więcej.

Katarzyna Kubiak, Kierownik Projektu

tel. 508 285 627

e-mail katarzyna.kubiak@aptekaip.pl

 
MIKS
IT APteka
Orange
Ringer Axel Springer
Ziemiski & Partners

Aptekarze i Partnerzy Sp. z o.o.

ul. Lotników 1
65-001, Zielona Góra
68 458 39 75 biuro@aptekaip.pl



© Copyright 2017 Aptekarze i Partnerzy Sp. z o.o. | design by armadastudio
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.Akceptuj Czytaj więcej